poniedziałek, 15 września 2014

Oni


Tak, przepraszam. Bardzo tradycyjnie i bardzo pokornie. Naprawdę czuję się zła, że tak nie piszę (a raczej piszę, ale nic nie wstawiam na bloga, taki ze mnie okrutny Ziemniak) i nie piszę. Więc póki moi wszyscy hippisi dojrzewają w folderze, zostawiam Wam taki mały Kicz. Mnie to nie zaszkodzi i mam nadzieję, że nikomu z Was też nie. W każdym razie, zapraszam do lektury (i do komentowania też).
 ☮-☮-☮ 


Oni


- Kowboje – wykrztusiła, dławiąc się chichotem, by jednak zaraz spoważnieć. – Kowboje są seksi.
- Szkoda, że nie jestem kowbojem – mruknął i rozparł się wygodniej na drewnianym krześle ogrodowym, patrząc, jak zakrywa usta wolną dłonią.
Zawsze robiła to, gdy się śmiała, choć przecież uśmiech miała śliczny. Uroczy i niewinny, a jednak trochę zadziorny, jak cała ona. Próbowała mu nadawać nieco kpiący, ironiczny wygląd, ale zawsze zdradzały ją oczy.
- Myślę, że mógłbyś być – odpowiedziała po chwili.
Trzymał w dłoni szklankę do połowy wypełnioną whisky z lodem. Była to prawdziwa, męska szklanka na prawdziwe, męskie alkohole. Wyglądała naprawdę dobrze w jego dużej, silnej dłoni. Upił łyk i odstawił szkło na stół. Wyszukał w kieszeniach zapalniczkę i paczkę papierosów. Marlboro, czerwone - jak stereotypowo! Gdyby tylko była nieco bardziej trzeźwa, pomyślałaby o nim z pewnością, że wygląda jak tania podróbka idoli z plakatów, które przyklejała nad łóżkiem. Wypite przez ostatnie godziny drinki skutecznie jednak mąciły jej w głowie. Chciała tylko, by ta noc trwała do końca świata.
Nawet nie zauważyła, kiedy zaczął przypatrywać jej się znacznie intensywniej. Kontemplował ją. Nie była piękna, a przynajmniej jej uroda nie mieściła się w klasycznym kanonie, ale musiało być coś intrygującego w jej lśniących zielenią oczach, albo w tym stylizowanym na ironiczny uśmieszku. Zdrapany lakier na jej paznokciach – ciemnofioletowy, nie czarny, już to wiedział – przywoływał obraz sprzed paru dni, kiedy siedziała na tle rozgwieżdżonego nieba z gitarą na kolanach i śpiewała sobie pod nosem do jakiegoś smętnego bluesa.
Pochylił się i delikatnie, żeby jej nie przestraszyć, strzepał resztki popiołu z jej czarnych spodni. Normalnie nie paliła – no, może dwa czy trzy razy w życiu – ale przecież jemu nie mogłaby odmówić. Jego dłoń zatrzymała się na jej kolanie. Spojrzała na niego podejrzliwie i trochę tak, jak gdyby nie wiedziała, jak się zachować. Uśmiechał się w ten uwodzicielski sposób, dla którego zawsze traciła głowę.
Złapał ją za łydki i przyciągnął do siebie. Znowu była boso, jak zwykle. Masował przez chwilę jej zimne stopy, by je rozgrzać. Dla niej sytuacja była zupełnie absurdalna. Jeszcze parę godzin wcześniej tylko marzyła o tym, by choć dotknąć jego dłoni. Przez ten krótki czas zmieniło się wszystko, miała go – na chwilę, ale przecież na wyłączność. Był jej. Cały. Martwiło ją tylko przejaśniające się powoli niebo. Tak bardzo nie cierpiała w tej chwili słońca. Wiedziała, że do rana po tej jej wielkiej miłości zostaną tylko wspomnienia. I kilka pustych kieliszków.
Pociągnęła go z powrotem do środka. Z wnętrza domu nie musiała oglądać wschodu. Mogła mu, już spokojniejsza, oddać swoje chłodne dłonie, rozwiane włosy, które powychodziły z długiego warkocza, delikatne wcięcie w talii, nieco przygarbione plecy i zbyt grube uda. Chciała mu dać całą swoją niedoskonałość, chciała zgubić ją w jego szerokich ramionach, pachnących teraz papierosowym dymem i całą gamą alkoholi.
Tańczyli niezdarnie, depcząc sobie nawzajem po stopach, kołysząc się zupełnie poza rytmem piosenek, obejmując się trochę mocniej, niż wypadało. Całował czule jej szyję, policzki, obojczyki, płatki uszu, kąciki ust. Jej serce szamotało się gorączkowo w klatce piersiowej. Starała się chłonąć go całą sobą, zapamiętać jak najwięcej, by mieć co wspominać, kiedy przyjdzie nowy dzień. Bo musiał przyjść.
Łaskotał ją jego zarost, ale nie było w tym nic, co by jej nie odpowiadało.
Pod palcami czuła cienki materiał jego jasnoniebieskiej koszuli. Nie docierało do niej, że trzyma dłonie na jego plecach, że jest tak blisko niego. Że czuje jego oddech na swojej twarzy, że to właśnie on ją całuje. Akurat ją.
Z głośników wydobywał się głos Franka Sinatry, kiedy wreszcie, zmęczeni tańcem, rozmową i alkoholem, zasypiali wtuleni w siebie na kanapie obitej czarną skórą. Jej głowa na jego klatce piersiowej, jego ręka obejmująca ją w pasie, splecione palce dłoni.
Ich sny tak blisko siebie.
Słońce wzeszło tego dnia jakoś mozolnie, jak gdyby przepełniało je poczucie winy. Złociste promienie przez krótką chwilę zagrały na pozostawionych na ogrodowym stole kieliszku i szklance, w których zostało jeszcze trochę whisky. Lód już dawno zdążył się roztopić.


11 komentarzy:

  1. Witaaaj,
    Nie wiem co ja tu robię, ale tu przyszłam bo zobaczyłam Twój wpis na grupie i stwierdziłam, że muszę coś przeczytać. A tak ładnie prosiłaś, czy coś o komentarz, że stwierdziłam iż zrobię dobry uczynek. Lubię uszczęśliwiać ludzi :). A kocham wszystkich ludzi (no chyba że są wredni i mnie nie lubią, ale to ich problem).
    Takie to ładne. Na prawdę. Zazdroszczę Ci talentu pisarskiego, bo ja tak nigdy nie będę pisać. Ale nie przyszłam się wyżalać, tylko... No właśnie... Nie wiem co mam dokładnie pisać, ale skoro pisałaś o komentarzach... Postanowiłam się udzielić, chociaż raz.
    Powiem jeszcze raz (chyba się powtarzam i to dużo raz, możesz mnie zakatować): Ślicznie piszesz. Mi się strasznie podoba :D.
    Serio, dalej nie wiem co ja tu robię ale mnie zachęciłaś żeby tu wejść. Wiem, że piszę głupoty, także nie musiałaś tego czytać.
    Trish :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry pani Ziemniak. Dawnośmy sobie nie komentowały (po co odrabiać matmę, chemię i fizykę, jak można czytać takie super rzeczy ziemniaczane?). Ale jak taka okazja (no wiesz, jak Ty coś dodasz, to już święto jest xD), to szkoła może poczekać.
    "Oni". To jest super tytuł. Pasuje do wszystkiego, w czym występują co najmniej dwie osoby! To czysty geniusz! Idź wydać książkę!
    KOCHAM ROZDZIAŁY ZACZYNAJĄCE SIĘ OD DIALOGÓW <33 Serio, nie wiem z czego to wynika, ale strasznie mi sie to podoba <3.
    "Kowboje są seksi" ... *tu wstaw odpowiednie zdjęcie seksi pana z różowym napisem "mrr" (tak, TEGO seksi pana)* xD <3
    [kowboj, kozak, też mi różnica xD]
    "Była to prawdziwa, męska szklanka na prawdziwe, męskie alkohole." To zdanie jest super, podkreśl je sobie!
    Kontemplował ją, bardzo ładnie do tego. Serio, ten opis później jest zajebisty <3. Masowanie stóp <3. W ogóle słowo stopa jest super.
    Dobra, miałam pisać komentarz w trakcie czytania, ale standardowo zapomniałam o tym.
    Powiedziałabym, że to jest za krótkie ale zaczyna się i kończy w idealnym miejscu, nic więcej nie trzeba dodawać, więc nie powiem ;3.
    Wiedz, że kocham to całym swoim małym serduszkiem i czekam na hippisów <3.
    Zostawiam Wena i motywację <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ja nie zapominam! :D
    Sumi (jak zwykle…) zapomniała włączyć Worda podczas czytania, ale mnie się to nie zdarza, bo jeśli Virtułas coś robi, to robi to z dokładnością niezwykle upierdliwą, wredną i wtłaczającą płyny do otrzewnej (w sensie, że śmierć na miejscu, ale przewijaj dalej xD).

    To teraz patrz, co rzeknę (Bo sobie rzeknę. Zabronisz mi?)!
    Oni - Panie i Panowie! Oto tytuł! Mówi wszystko i nic! Może się odnosić do nowego rządu utworzonego przez Ewę Kopacz, do wszystkich premierów od Tadeusza Mazowieckiego zaczynając, do siedmiu krasnoludków spod monopolowego… Możesz zrobić z tym, co chcesz, a my – głupie owieczki, które cierpią, bo nie siedzą w Twej głowie i wiodą marną egzystencję średnio rozwiniętych planktonów, łykniemy to i będziemy się cieszyć!

    …A przede wszystkim dowiadujemy się, że kowboje są sexy. Poznajemy też jakąś oną, tak realną, że równie dobrze może sprzedawać w warzywniaku na rogu, albo podbijać legitymacje w sekretariacie podstawówki kilka ulic dalej. ONA istnieje! Świadczy o tym fakt, że nie lubi swojego uśmiechu, kryje się z nim, jej szczere wyznania są troszkę podszyte wstydem, choć przecież nie ma nic złego na myśli... Istnieje, zdecydowanie i całkiem wyraźnie jak na postać fikcyjną.

    A teraz poznajemy ONEGO. ONY podobnie jak ONA także istnieje. Oznacza to tylko tyle, że jakaś anonimowa osóbka, która to opowiadanko popełniła, ma niezwykły talent do tworzenia realnych, pełnokrwistych, pełnych charakteru, zalet i wad bohaterów. I za to należy jej się nie ciasteczko, nie da, ale całe opakowanie ciasteczek!

    Mało tego, ta sama osóbka, odpowiedzialna za to samo opowiadanko (…i jeszcze kilka innych, niedokończonych, ale równie fajnych), tworzy świetne, proste i nieprzemęczające mózgownicy opisy, które są wystarczające. Nie straszliwie wybujałe, nie okropnie skomplikowane, dokładnie takie, jakie być powinny, mówiące dokładnie o tym, co chcemy wiedzieć i co musimy zobaczyć.

    Oznacza to tyle, że jeśli „Oni” są wyskokiem jednorazowym – to najlepszy wyskok na jaki mogłaś się zdobyć.
    Jeśli zaś jest to przedsięwzięcie długoterminowe – to najlepsze przedsięwzięcie na jakie mogłaś się zdobyć.

    Jednego stałego czytelnika już masz.
    To ja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Oni" są wyskokiem jednorazowym. W zasadzie są bardziej wybrykiem, myślę, że to lepsze określenie ;)

      Dziękuję Ci tak bardzo Virtułasie, Szatanasie (dlaczego uderza mnie teraz, że "szatanas" to połączenie ananasa i szatni i co gorsza, że to faktycznie musi być coś iście szatańskiego, jeśli składa się z takich dwóch rzeczy? ;__;) za tyle słów, z których każde jest po prostu jshdjskahdsajdhskj dla serduszka ;__;

      (Kowboje serio są sexy no halo .-.)

      Usuń
  4. Lizzie...
    *naprawdę długa przerwa, tak długa, że aż zdążyłabyś zjeść wszystkich swoich ziemniaczanych pobratymców, obiec świat dookoła i WYDAĆ KSIĄŻKĘ*
    Super. To co sobie zapisałam:
    - świetni, realni, naturalni bohaterowie, niby bezimienni, a JEDNAK
    - ładne opisy, lol, czy jestem jedyną osobą, która nie umie w opisy? Czy ktoś mnie nauczy? Chalo, naczynie raz, zgłasza się na kurs tworzenia opisów
    - płynność, lekkość, wszystko naraz
    - miłość
    - przyjaźń
    - Francuz
    Chciałam ci napisać jakie zdanie powinnaś sobie podkreślić i zostawić nawet jeśli wywaliłabyś wszystko pozostałe, ale Sumi już to zrobiła. Dlaczego ona dokładnie wiedziała co ja chcę, co.
    Kurde, to takie krótkie, a w sumie nieodczuwalne, padam twarzą na klawiaturę, czemu tak szybko chce mi się spać (pewnie dlatego że nie mam z kim grać w skojarzenia). Kowboje są super, chciałam kiedyś pisać coś o kowbojach, bo pisałam o piratach i kowbojów też chciałam. I bym, kurde, napisała, gdybym umiała pisać tak dobrze jak ty chociaż w połowie. Albo nawet 0,1%! Tyle mi starczy, poważnie.
    Na temat samego tytułu już ludzie wyżej się wypowiedzieli i chyba nie mam nic więcej do dodania. Taki los ludzi, którzy spóźniają się z komentarzam. Ten kicz jest taki super! Super - to słowo s u p e r to pasuje. Zaczynam pieprzyć. (No, jak zawsze, byś pewnie rzekła). Ja naprawdę chcę móc umieć mówić, a ostatnio nawet składnia mi nie idzie. Dobra, bo straciłam wątek.
    Holdem aprooves. Wygląd teraz idealnie mi tu wygląda, więc to też wow. Rozkichałam się z miłości. Moja nowa przypadłość. Kichanie z miłości. Albo to tylko taki zbieg okoliczności dziwny. W ogóle zawsze jak tu jestem to patrzę na ten kosmos w walizce, bo jest supe. Wszystko jest supe. Nie wiem co jeszcze.
    Nic.
    Soreczka za komentarz poniżej poziomu, ale.
    Ale.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Słodki Ziemniaku, urwisie, zamętu sprawco, czemu odrywasz mnie od tysiąca zadań z tysiąca i jednego działu z chemii i mącisz mi w głowie takimi ładnymi rzeczami? Zostawiam tego cholernego obsa, o którego biją się wszystkie trzynastki, żebym potem o tym nie zapomniała i lecę czytać co tam masz więcej :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, dlaczego zawsze w takich momentach nie wiem co napisać? Bądźmy szczerzy, komentarze, które są o kilku rozdziałach nigdy mi nie wychodzą. Albo są za krótkie, albo bezsensu. Zresztą, ja sama jestem bezsensu, a na dodatek jeszcze psychicznie chora, no cóż... Może już zacznę.
    Więc (nie zaczyna się zdania od, "więc", ale nie wiedziałam jak zacząć. ;_;) przeczytałam całego Twojego bloga. Sama nie wiem, dlaczego dopiero teraz, ale... Po prostu jakoś wcześniej, kiedy dowiedziałam się o istnieniu takiego właśnie bloga, a było to kilka miesięcy temu, to nie chciało mi się czytać. Żałuję. Teraz żałuję, tak bardzo żałuję. To znaczy w pewnym sensie chciałam to przeczytać, ale zawsze odkładałam na inny dzień. I tak sobie odkładałam, i odkładałam, aż do wczorajszej nocy. W sumie postanowiłam to zrobić za dnia, ale głowa mnie bolała. ;_; Mhm, no, bo kiedy jest dzień to mnie łeb boli, a w nocy energia wraca. Niestety.
    Dlatego, przeczytałam wszystko i... Jak już pewnie wiesz, jesteś zajebista, więc nie będę Ci tego już mówiła. c: A tak w ogóle... Zauważyłaś, że ogólnie mało napisałam o samym Twoim blogu? Gadałam o tym, jak to na niego weszłam i Cię przepraszałam, potem o tym, że mnie głowa bolała... ;_; Dobra, ja już dawno zauważyłam, ze nie potrafię pisać komentarzy.
    Wiesz, że jesteś zajebista, cudowna, świetna... Więc, co dalej? Może to, że czekam na dalsze części opowiadania i, że... Czekaj, mam pytanie - czy na drugim blogu pojawi się jeszcze coś nowego?
    To wszystko, Słodki Ziemniaczku. Idę już sobie, bo nie chcę Ci psuć dnia, bądź nocy, tym komentarzem. Przyznać musisz, jest tragiczny.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
      Czuję się ukochana za wszystkie czasy i taka wdzięczna, że właśnie opisałaś to, że tak odkładałaś to czytanie i odkładałaś, ale jednak weszłaś, jednak jesteś i piszesz mi takie cudowności, bo to tak bardzo przypomina mi mnie samą, kiedy chcę coś przeczytać, ale jakoś nie wychodzi, a potem nagle właśnie to.
      Kocham ten komentarz i nie ma w nim nic tragicznego >:C
      Dziękuję <3

      Usuń
  7. Ale jak to... koniec? Nie no, ja tu trafiam, grzecznie czytam to, co dodałaś od początku, wciągam się, historia mnie intryguje. Urywa się. Niepocieszona zaczynam to, co jest powyżej (opowiadanie? on-shot? nie wiem jak nazwać...), jest miło i przyjemnie i nagle... puf. Finito. No jak tak można? Zgłaszam sprzeciw! I chcę więcej!
    Po pierwsze uwielbiam Twoje opisy ♥ Zacznijmy od tego, że ja ogólnie jestem wielką fanką opisów, chyba że są na sto stron tak jak w Sienkiewiczu ;-; to nie. Ale takie lekkie i przyjemne i takie, żebym mogła sobie wszystko ślicznie i dokładnie wyobrazić, tak jak tu, to po prostu kocham szczerą miłością. A to opowiadanie składa się z samych takich przepięknych opisów, no po prostu padam do stóp *^* I chyba zacznę shippować tą (tę?) dwójkę, bo kuuuurde, oni są cudowni *_________* No chyba mi nie powiesz, że nie. Ale serio! U-wiel-biam. Mogłabym o nich czytać i czytać. Rany. To jak on jej masował stopy. To że on ją kochał tak bezgranicznie. To że nie była idealna (serio, rzygam tymi wszystkimi opisami o chudych, pięknych, zajebistych dziewczynach, bo aż mnie zazdrość bierze, że nie jestem jak one - czy to normalne?! XD). To że nie umieli tańczyć. O TAK, WŁAŚNIE TO. Chyba mój ulubiony fragment ♥ Jak deptali sobie po stopach, haha. No wiesz, nie chodzi o to, że fajnie, że sobie deptali, bo zapewne nie jest to zbyt przyjemne, ale to, że po prostu nie umieli tańczyć, a tańczyli mimo to. Dla mnie to urocze. Kochane. Słodkie. Nieidealne. Jejuuu ~~
    Tego opowiadania z prześwietnym prologiem nie będę komentować na razie. Powiem tylko, że szalenie zaintrygowała mnie główna bohaterka, choć, ja jak to ja, nie zapamiętałam jej imienia ;-; wybacz, ja nie mam dobrej pamięci, a już do imion to szczególnie. No nic. W każdym razie bardzo tamtą lubię. No.
    Weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem znowu. Znowu z kisielem (NAUCZYŁAM SIĘ ODMIENIAĆ TO POWALONE SŁÓWKO!), znowu powinnam się ogarnąć do szkoły, ups <3
    Whisky z Coca - Colą <33333 Tak mi się przypomniała pewna z schiza na pewnej działce. I wszystko, tylko nie podstawiona Cola z Biedry, fuj, najgorsza rzecz na noworoczny poranek, potwierdzone info. Miałam tu wyznać moją miłość dla whisky z colą, więc wyznaję. O, tak po prostu.
    Zjadłabym coś, zgłodniałam od czytania. (Po co to piszę?)
    Tak zanim zapomnę - ta scena z tańcem tak bardzo skojarzyła mi się z czymś tak bardzo kochanym, że dfngfdgnmdfg, wewnętrznie się wzruszam (jestem człowiekiem, który ma wiele kryteriów, które scena musi spełniać, żebym mogła się wzruszyć, ewentualnie chodzi o ship). "Pamiętał czas, kiedy wieczorami tańczyli bez muzyki i pili szampana, a wszystko wydawało się być idealne." - Tak cytując z mojego fika (czemu nazywam pliki czymś w stylu "Czemu leszcze wiszą na drucie"? Zagadka wszechświata...), bo ryzykowanie szukania fragmentu w książce skończyłoby się na wieczorze z Wysokim Czarownikiem Brooklynu (nie pytaj, nieważne, ja tak tylko gadam, mną nie trzeba się przejmować).
    Próbuję ocenić czy to mój klimat, ale już sama nie wiem, niby nie, ale tak, bo lubię takie scenki. Kocham klimat wieczorów/nocy i ogólnie... Jak ja nie umiem się wypowiadać!
    I i i... Mnie wcale nie męczy czytanie hipisów D: (W sensie teraz sobie przypomniałam, że miałam... Nieważne. Wypowiedzi są trudne, kiedy człowiekowi brakuje takiego organu jak mózg.) Ja wiem, że piszę głupie komentarze i ciężko cokolwiek z nich zrozumieć, ale jestem stworzeniem tak wybrednym i leniwym, że czytam i komentuję jedynie to, co serio mi się podoba (chyba, że ktoś się prosi o ostry opieprz).
    To jeszcze raz wyznam miłość, tym razem dla całości. Bo mogę, o!
    Kolejny komentarz, który nie ma sensu i ogólnie jest do niczego. Typowy Lusiak (lol, miałam gdzieś takiego mema D: ).
    Miłość zostawiam, weny nie mam skąd wziąć, studnia mi wyschła, te zimowe susze /:

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz bardzo ciekawy, wypracowany już styl. To wbrew pozorom wielka pochwała, bo własny styl to pierwszy krok do zostania dobrym pisarzem. Widać od razu, że specjalizujesz się w scenkach rodzajowych. Jesteś trochę romantyczna, ale nie kiczowata, co sugerowałaś na początku wpisu. W tym tekście nie ma ani grama przesłodzonej fikcji, a jest naprawdę sporo realizmu.
    Jestem ciekawa, czy masz coś o czym chciałabyś kiedyś napisać książkę? Nie wiem, czy w ogóle masz takie aspirację. Powiem jednak, że szkoda byłoby zmarnować taki talent.

    OdpowiedzUsuń